Blog wędkarski – Sklep Drapieżnik

Feederowe leszcze

Zapytany o gatunek ryby, który chciałbym opisać w kontekście łowienia feederem, bez wahania wybrałem leszcze.

Dlaczego leszcze? Ten śluz, ryby niezbyt urokliwe, do tego nie należące do najwaleczniejszych. Odpowiedź jest zaskakująca: leszcze przypominają mi moją ulubioną rybę spinningową – sandacza.

Już widzę miny większości czytających. Co on bredzi? Postaram się to wyjaśnić w dalszej części artykułu, ale skupmy się w pierwszej kolejności na sprzęcie.

Sprzęt

Wędka do łowienia leszczy powinna być moim zdaniem kompromisem pomiędzy idealnym kijem do celnego rzucania, a to zazwyczaj zapewniają kije o akcji szczytowej i ciepłą paraboliczną akcją potrzebną do holowania ryb. Taki kij pozwala na amortyzację i mniej spinek podczas tzw. kopania leszczy. I ten kompromis musimy dopasować do siebie i panujących w naszym łowisku warunków jak i temperamentu łowionych ryb.  Zazwyczaj dobre wędki do łowienia tytułowych ryb to kije 11′ 12’o cw 40-70 gram. Oczywiście nie dotyczy to wędek do łowienia dystansowego, bo w tym przypadku trzeba często użyć wędek 13′ i cw 100 i więcej gram.

Dobra wędka do łowienia leszczy to kompromis między celnością, a potrzebną podczas holu amortyzacją.

Kołowrotek wielkości 4000-5000 z nawiniętą plecionką dopełnia całości. Celowo napisałem plecionką, bo uważam, że plecionka jest o wiele lepsza do łowienia tych ryb, a w moim przypadku wręcz nieodzowna. Żyłka w moich zestawach feederowych to margines służący do łowienia dużych dynamicznie walczących ryb takich jak karpie, amury czy brzany lub naprawdę duże rzeczne leszcze.

Koniec zestawu to najprostszy z możliwych zestawów feederowych zbudowany na feederlinku zakończony skrętką lub feedergumą. Łowię leszcze na tzw. czystą plecionkę bez przyponów strzałowych, jedynie przy łowieniu dystansowym używam 10 m odcinka strzałówki z plecionki 0,18mm.

Jeżeli zastanawiamy się nad koszyczkiem to do łowienia leszczy na wodach stojących używam w zasadzie dwóch typów – open window i bullet w kilku wielkościach i dostępnych wersjach. Te koszyczki w zupełności wystarczą i pozwolą poza połowami w rzece dopasować się do większości łowisk i podawania wszystkich rodzajów mieszanki i przynęt zanętowych.

Kilka sztuk przedstawionych na zdjęciu koszyczków w zupełności wystarczy do skutecznej sesji leszczowej.

Zazwyczaj jednak większość z nas zabiera ich znacznie więcej.

W temacie haczyków specjalnie zostawiłem je na koniec, bo przy łowieniu leszczy to bardzo ważny element zestawu.  Haczyk musi byś najwyższej jakości wykonany z lekkiego drutu i w miarę wytrzymały.  Leszcze to ryby podnoszące przynętę przez zassanie przystosowanym do tego pyskiem. Często gdy nasz haczyk jest zbyt ciężki przynęta nie zostanie właściwie pobrana i branie skończy się porzuceniem przynęty.

Zanęty i gliny

Obecny rynek wędkarski oferuje bogatą gamę mieszanek zanętowych ukierunkowanych na leszcza. Poszczególne firmy kuszą reklamami najlepszych mieszanek zanętowych.  Nie dajmy się zwariować nie ma magicznych zanęt. Ja przez wiele lat również ulegałem kuszącym propozycjom rynku zabierając nad wodę co raz to inne zanęty i rozrabiając po kilka mieszanek na sesję. Dziś jest inaczej. Do rodzaju zanęty przykładam znacznie mniej uwagi niż do jej koloru oraz przygotowania. Uważam, że każda zanęta z wyższej półki spełni nasze oczekiwania byle by była świeża. Bardzo ważnym aspektem jest, by wybrać jeden sprawdzony rodzaj zanęty i jej się nauczyć. Dzięki temu poznaniu będziemy wiedzieć, ile wody potrzebuje dana zanęta, jak i kiedy najlepiej ją namoczyć oraz jak zachowa się nasza mieszanka po dodaniu mokrych przynęt typu kastery czy cięte gnojaki.

Co do glin to używam ich coraz rzadziej. Wyjątek stanowi sytuacja gdzie mamy do czynienia z dużą ilością drobnych ryb towarzyszących, które uwielbiają zanętę. Opanowanie naszego łowiska przez drobnice, nie tylko uprzykrzy nam łowienie, ale również skutecznie może odstraszyć lubiące spokój leszcze. Drugim wyjątkiem są łowiska na których zanęta nie pobudza ryb, a wręcz je odstrasza, choć z takimi wodami spotykam się coraz rzadziej.

Przynęty

Łowiąc leszcze musimy dostosować rodzaj używanych przynęt do upodobań ryb w danym łowisku. Nie zawsze przynęty kojarzone z leszczami czyli tzw. ochotkowate, gnojaki czy kastery wystarczą by skutecznie łowić ryby na wszystkich łowiskach.  Przed zawodami czy rekreacyjnym wędkowaniem, zawsze warto zrobić wywiad w czym gustują leszcze na danym akwenie. Jednak niezależnie od rodzaju zastosowanej przynęty musimy zwrócić szczególną uwagę na jej stan. Robaki haczykowe, które mamy zamiar używać podczas wędkowania zawsze muszą być najlepszej jakości.

Ochotka szczególnie w ciepłych okresach musi być zadbana i w dobrej kondycji.

Tylko taka zadbana ochotka spowoduje, że nasza przynęta wyróżni się na dnie.

Dotyczy to szczególnie ochotki haczykowej. Do tej przynęty przywiązuje najwięcej uwagi, bo i przy łowieniu leszczy jest to przynęta numer jeden i sprawdza się na większości łowisk. Dobrze przygotowana ochotka haczykowa powinna być krwistoczerwona i sprężysta, a po założeniu jej na haczyk ma nie tracić soku i koloru. Tylko taka przynęta wyróżnia się na dnie i jest pobierana w pierwszej kolejności, a my nie czekamy na brania zbyt długo. By nasza przynęta była wisienką na torcie podawanie przynęt zanętowych też musi być rozważne i przemyślane.

Jeżeli łowimy na ochotkę, to dodanie jej do koszyka spowoduje, że na branie możemy czekać dłużej, dużo bardziej bezpieczne jest używanie jokersa, lubią go wszystkie leszcze, te duże również. Ładnie ścieli się na dnie utrzymując przy tym stado. Nie jest tak łatwy do pozbierania co gwarantuje utrzymanie żerujących ryb. Oczywiście zdarzają się takie sytuacje, gdy w budowanym przez nas łowisku pojawi się taka ilość ryb, że trzeba przynęty podawać w ilościach niemal hurtowych, by utrzymać leszcze  w polu nęcenia.

Technika i sposób łowienia

Zawsze zaczynam od gruntowana i poświęcam temu sporo czasu oraz uwagi. Chce wiedzieć jak wygląda moje łowisko, które mam do dyspozycji na całym fragmencie, w którym jestem w stanie łowić. Często przenoszę wyniki stopera czy twardości dna na kartkę, co po skończonym gruntowaniu tworzy czytelny obraz łowiska. Dopiero wtedy wybieram intuicyjnie fragment, na którym powstanie linia wędkowania. Często podczas zawodów, po kompleksowym gruntowaniu obrana linia okaże się nie trafiona, jestem wtedy w stanie zmienić odległość bez konieczności  kolejnego gruntowania.

Czego szukam i na czym się koncentruję podczas sondowania?

Leszcze lubią blaty z równym dnem pokrytym niewielką warstwą osadu, w której znajdują pokarm i takich miejsc szukam. Gruntując metodą opadu sprawdzam twardość dna i jego nierówności. Natomiast przeciągając gruntomierz po dnie otrzymuję informację o zaczepach i zalegających na dnie roślinach bądź przykładowo liściach.

Sposób łowienia leszczy na feeder nie wyróżnia się niczym szczególnym od łowienia innych gatunków ryb. Przed łowieniem nęcę łowisko oszczędnie, zazwyczaj jest to kilka koszyczków maksymalnie 1,5l mieszanki na linie z niewielką ilością przynęt.  Taki sposób nęcenia daje mi możliwość reagowania na to, co dzieje się na dnie, jakie ryby się pojawiają i ile ich jest.  Budowanie łowiska pozwala na dopasowanie ilości towaru, czasu przerzucania zestawu, wielkości koszyczków czy koncentracji przynęt zanętowych.

Podczas łowienia zwracam szczególną uwagę na celne zarzucanie. Uważam, że kwestia precyzji przy łowieniu tych ryb ma ogromne znaczenie. Warto zatem skupić się przed każdym rzutem zestawu, a niecelne próby powtórzyć by nie rozpraszać żerujących ryb. Z uwagi na często zmieniające się warunki podczas wędkowania, staram się mieć jeden zestaw nieco mocniejszy od podstawowego, by w razie konieczności użycia cięższych koszyków dalej mieć możliwość skutecznego podawania  w zanęcone wcześniej miejsce.

Leszcze to ryby stadne, żerują zazwyczaj sporymi grupami i owszem są dni kiedy są proste do łowienia, a brania następują jedno po drugim. Szczególnie jeżeli jesteśmy nad wodą sami, a ryby nie mają wyboru i ustawiają się w jedynym miejscu.

Są dni kiedy łowienie leszczy jest proste i możemy cieszyć się niezliczoną ilością brań.

Jednak na większości sesji wędkarskich spotykamy się z sytuacją, gdzie po dobrym początku następuje czas w którym leszcze stają się wybredne, chimeryczne i bardzo trudne. Dotyczy to szczególnie zawodów wędkarskich lub wód z dużą presją.

Często trenując przed zawodami, takie indywidualne wędkowanie prowadzi do mylnych wniosków i dopiero zawody i konkurencja weryfikują wcześniejsze przemyślenia. Takie trudne, kapryszące leszcze przypominają sandacze i właśnie takie lubię łowić najbardziej.    

Kilka ryb z trudnej wody sprawia wiele satysfakcji

Ich łowienie to swojego rodzaju gra na sztuczki i detale. I tak jak stado sandaczy, którym nasza przynęta już się opatrzyła, a każda zmiana czy to koloru, czy wielkości przynęty daje szansę na branie, tak i leszcze nie pozostają obojętne na rotowanie i zmiany. Rotować możemy zarówno samym zestawem, jak i przynętą czy sposobem podania towaru.

Czasami wystarczą dwie trzy ochotki w dobrej kondycji by skusić nawet duże ryby do brania.

Innym razem nasza przynęta musi być znacznie większa.

Niezbyt głodne ryby dosyć szybko przyzwyczajają się do schematu jakim łowimy i stają się obojętne na nasz zestaw. Pozostają jednak w łowisku tyle tylko, że trudno skusić je do pobrania przynęty. Często podbijają się w toń i tam zawieszone czekają na moment żerowania.

Co więc zrobić by skusić choć pojedyncze sztuki do zainteresowania naszą przynętą i czy to w ogóle możliwe?

Uspokajam was, że nawet takie zmanierowane chimeryczne ryby da się zachęcić do brania. Oczywiście im ryb w łowisku jest więcej, tym jest to prostsze do zrobienia.

Jeżeli nie popełniliśmy błędu podczas łowienia i nie spłoszyliśmy stada np. spinając rybę czy donęcając zbyt dużym koszykiem na płytkim łowisku. Ryby dalej pozostają w naszym polu łowienia i jesteśmy o tym przekonani poprzez przykładowo ocierki, to konieczna jest zmiana, która zaskoczy stado.  Zmiana może dotyczyć zarówno sposobu nęcenia, jak też samej przynęty lub sposobu jej prezentacji.  Zupełnie jak przy sandaczach.

Kilka takich zmian postaram się przedstawić na przykładach:

  • Po wstępnym zanęceniu łowiska ryby pojawiają się dość szybko, odławiamy kilka sztuk regularnie i wszystko jest po naszej myśli. Jednak z upływającym czasem i rosnącą temperaturą brania są coraz rzadsze, by po dwóch godzinach łowisko zamarło.  Zmiana przynęt nie przynosi oczekiwanego brania, mimo tego, że cały czas staramy się by podawany towar za pomocą skutecznego do tej pory koszyczka open window lądował precyzyjnie w polu łowienia. Po którymś z zarzutów w toni jakiś metr nad dnem uderzamy zestawem o rybę. A więc są, dlaczego zatem nie biorą? W takiej sytuacji najczęściej zmieniam koszyk na kratkowego bulleta czy ringa i staram się zrobić smugę zapachową w toni.  Taka smuga nie tylko zaciekawia znudzone stado, to jeszcze zapach pobudza ryby i jest bardzo prawdopodobne, że uda nam się odłowić przynajmniej jedną/ dwie ryby. Innym sposobem na wyżej wymienioną sytuację jest wydłużenie przyponu i zmiana haczyka na mniejszy, a co za tym idzie i lżejszy. Taki szczegół spowoduje wolniejszy opad i dużo lepszą prezentację naszej przynęty.

Zmiana haczyka na mniejszy spowodowała, że kapryśna ryba pobrała przynętę.

  • Łowimy ryby skutecznie przez pierwsze półtorej godziny zawodów,  po czym łowisko zaczyna umierać, a czas oczekiwania na branie znacznie się wydłuża. Może oznaczać to, że albo żerujące stado wyjadło podawane przez nas przynęty i zaczyna opuszczać nasze pole łowienia, bądź też odwrotnie, przynęt jest zbyt dużo i znalezienie naszej jest dla ryb trudne i wymaga czasu. W takiej sytuacji musimy zadziałać instynktownie. Jeżeli łowisko obfituje w ryby, a warunki sprzyjają żerowaniu to powinniśmy donęcić lub zmienić koszyk na większy, koncentrując przy tym używane przynęty zanętowe. W przypadku gdy ryb w wodzie na której wędkujemy nie ma za wiele i mamy podejrzenie zbyt obfitego w zanęty łowiska, robimy odwrotnie. Zmiana koszyka na mniejszy i ostrożniejsze podawanie przynęt zanętowych, powinno spowodować odławianie kolejnych ryb.

Są chwile i dni gdy takie oszczędne towarowanie wystarczy na utrzymanie stada w polu nęcenia.

Zdarzają się jednak takie łowiska i żerowanie ryb, że tylko takim wypełnieniem koszyka jesteśmy w stanie utrzymać leszcze.

Powyższe przykłady pokazują, że zawsze można coś zmienić i próbować skusić ryby do brania. Trzeba o tym pamiętać i zawsze wierzyć, że ryby są w naszym łowisku tylko musimy wpasować się w ich gusta.  Przy tych zmianach, próbach i eksperymentach ogranicza nas tylko nasza wyobraźnia.

Dziękuję wszystkim, którzy poświęcili swój czas i doczytali ten artykuł do końca. Mam nadzieję, że zawartość pozwoli choć niektórym z Was, na lepsze zrozumienie leszczy, co przełoży się na poprawę wędkarskich sukcesów, przy łowieniu tego gatunku zarówno w zawodach wędkarskich jak i przy prywatnym rekreacyjnym wędkowaniu.

Pozdrawiam
Piotr Mołdoch
Pracownia Roztocze
oraz
Feeder Crew Roztocze