Blog wędkarski – Sklep Drapieżnik

Majówka i pellet w Method Feeder

Moje wędkarskie wiosenne wyjazdy śmiało mogę określić jako najlepsze podczas danego sezonu. I nie chodzi mi tutaj o niesamowite wyniki czy bardzo duże ryby, lecz o przyrodę jaka otacza wtedy wędkarza nad wodą.

Przecież czym byłoby wędkowanie bez wszystkiego co możemy zauważyć i poczuć nad brzegiem wody. Oczywiście łowienie ryb jest tutaj kluczowe, jednakże wędkarzami zostajemy ponieważ uwielbiamy przebywać poza domem na łonie przyrody. Nie wierzę, że jest jakiś zapaleniec, który siedząc na swoim stanowisku nie dostrzega otaczającego go świata. Ja bez tego nie widziałbym sensu wędkowania.

Stad bierze się moje przekonanie, a właściwie na tej podstawie zbudowałem swoją opinie na temat najprzyjemniejszej pory roku na wędkowanie – wiosny!

Wczesna wiosna i związane z nią wędkarskie wyjazdy charakteryzują się jeszcze jedną bardzo ważną dla mnie sprawą, mianowicie możliwością wędkowania przez kilka dni. W tym okresie mamy w Polsce majówkę i czasem udaje się ją przedłużyć. Nie ma co się oszukiwać, wędkarz to taki szachraj, który za wszelką cenę wykombinuje sobie tak dużo wolnego czasu by pojechać nad wodę jak tylko będzie mógł. Przyznaję, ja również do takiej grupy należę i właśnie z tego wspomnianego okresu korzystam jak tylko mogę – oczywiście wędkarsko!

W tym roku, a dokładnie kilka dni przed napisaniem tego artykułu, odbyłem całkiem niezłą method feederową krucjatę. Łowiłem kilka razy i do tego tak intensywnie, że na koniec przerwy majówkowej czułem pełne zadowolenie ze spędzonego czasu. To właśnie dlatego kocham ten czas.

Te wspomniane dni chciałbym w tym wpisie skumulować w całość ponieważ wyciągnąłem kilka wniosków dla siebie no i oczywiście postaram się z Wami nimi podzielić mając nadzieję, że przydadzą się w Waszym wędkarskim życiu.

Od dłuższego czytając tego bloga możecie poznawać moje zdanie o kwintesencji wędkowania i tego co powinno nami kierować gdy wybieramy się na wodę. Pokrótce pisząc im jestem starszy tym bardziej doceniam czas jaki spędzam wędkując, szanuję przyrodę i cieszę się, że udaje mi się odpocząć a także, że nie muszę za niczym „ganiać” ani spieszyć się do tęskniącego za mną na przykład chomika 😉 Wyjeżdżając muszę wiedzieć, że będę miał czas aby w spokoju się przygotować, zrobić kilka dobrych zdjęć a później bez spiny poszukać najlepszego rozwiązania do złowienia jak największej ilości karpi i innych pięknych ryb. Lecz to już drugorzędna wartość.

Przed majówką miałem już zaplanowane kilka wyjazdów ale postanowiłem poświęcić je na szukaniu w danym zbiorniku rozwiązania, które pozwoli mi złowić duże (jak na method feeder) ryby lub pozwoli mi złowić ich właśnie wspomnianą duża ilość. Na dzień przed pierwszym wyjazdem zdecydowałem się na dość konkretne rozwiązanie. Będę łowił tylko przy użyciu pelletów. I tak też zrobiłem. Wymyśliłem sobie, iż takie rozwiązanie może się sprawdzić z bardzo prostej przyczyny. Mianowicie zanęta jest niepodważalnie rozwiązaniem, które nie raz i nie dwa potrafi „otworzyć wodę” lecz dlaczego się tak uważa? Zastanawialiście się kiedyś nad tym? Bo ja tak. Moim zdaniem jest niezastąpiona w większości przypadków kiedy chcemy skupić się na dużych leszczach na method feeder oraz kiedy wokół siebie mamy wiele wędkujących osób. Co za tym idzie – bez niej na zawodach można spłynąć jak Śmiercicha rzeką. Zanęta ma pewną moc przyciągania i przede wszystkim „kradnięcia” ryb z innych dość blisko ulokowanych stanowisk, więc sami możecie się domyśleć jak potrafi zadziałać podczas zawodów wędkarskich. Natomiast kiedy jadę sam lub co najwyżej w dwie czy trzy osoby nie będzie mi ona niezbędna.

I takim właśnie tokiem rozumowania podjąłem decyzję o użyciu samych pelletów. Ale aby nie było monotonnie i abym mógł z tego wyjazdu wyciągnąć jakieś wnioski dla siebie na przyszłość postanowiłem bardzo urozmaicić moją gamę pelletów na te kilka dni.

Ulubionym moim pelletem od wielu lat jest Sonubaits Pro Feed w granulacji 2mm. To podstawa łowienia zarówno method feederem jak i pellet feederem. Dodatkowo zabrałem ze sobą kolejny dwumilimetrowy granulat o nazwie Fin Perfect, który jest konfekcjonowany w ciut mniejszych opakowaniach. Do zestawu doszedł także zielony, z którym polubiłem się jak tylko ukazał się w Polsce, pellet 4mm Marine Green. Całość uzupełniła paczka nowego na rynku pelletu Hard Pellets w wielkości 8mm.

Sonubaits Pro Feed opisywałem już kiedyś dokładnie na blogu i polecam odszukać takowy artykuł. Jednakże przypomnę, że jest to dla mnie podstawowy pellet do wędkowania. Jest on tak zbilansowany pod względem tłuszczów oraz białek a co za tym idzie kaloryczności, iż z powodzeniem można go używać cały rok – oczywiście w odpowiednich ilościach. Ma on kolor naturalny wynikający ze składu, czyli beżowy. Cenię go za to ponieważ nie jest ani za jasny ani za ciemny. Jest taki na jaki bardzo dobrze reagują karpie, karasie i amury. Po przygotowaniu potrafi pozostać w ziarenkach al dente i formować się w podajniku stabilnie a po opadnięciu na dno pracować perfekcyjnie. Idealnie przyjmuje jakiekolwiek aromaty bez obawy o to, że zepsujemy jego pracę.

Drugim bardzo ciekawym granulowanym pokarmem przeznaczonym do wędkowania jest Sonubaits Fin Perfect. Ten został w pełni opracowany przez angielskiego wędkarza specjalizującego się w wędkowaniu pelletami  – nazywa się on Andy Findley. Zresztą nie wiem czy wiecie ale to właśnie on był głównym twórcą podajnika do method feeder oraz koszyczka pellet feeder. Informacyjnie – Andy pracuje w Preston Innovations. Opisywany pellet jest o ton jaśniejszy niż poprzednik. Z tym, że może to wielu z Was zmylić ponieważ różnica jednego tonu koloru jest widoczna kiedy jest on w wersji suchej, natomiast po przygotowaniu w wodzie staje się jaśniejszy o dwie lub trzy tonacje! Uwierzcie lub nie ale przy łowieniu ma to czasem ogromne znaczenie. Wiem z doświadczenia i dzięki rożnym wyjazdom na łowiska, iż ta różnica w kolorze potrafi zmienić wynik łowienia bardzo mocno. Czasami, nie do końca jestem pewien czemu, ryby na jasny pellet reagują znakomicie a czasem wolą ten trochę ciemniejszy. Trzeba o tym pamiętać próbując się dopasować do łowienia w danym miejscu.

Jeden z moich tegorocznych faworytów czyli pellet Merine Green to granulat, który stosuję krótko ale ufam mu mocno. Jest to spowodowane ze względu na argument – jest w kolorze ciemnym zielonym. Wiele razy przy łowieniu większych ryb sprawdziła mi się właśnie ciemniejsza mieszanka. Ale nie czarna lecz po prostu ciemna zielona. Według mnie to zasadnicza różnica. Ale ja widzę tutaj jeszcze jedną różnicę prócz koloru. Jest to skład. W produktach Sonubaits zielony kolor nie wynika z barwników lecz jest spowodowany dodatkiem zielonego pelletu przeznaczonego do karmienia karpi Koi a do tych z kolei dodaje się różne wartościowe składniki – na przykład spirulinę, betainę czy wyciągi z białek roślinnych. Ryby stworzone są do przetrwania, one wiedzą że to dla nich wartościowe dodatki, szczególnie jeśli są jak karpie czyli wszystkożerne.

Właśnie dlatego ta ciemna zieleń działa i jest używana przez bardzo wielu wędkarzy w Polskich wodach.

Czwarty zabrany przeze mnie pellet to ośmio milimetrowy Hard Pellets. Ten także pojawił się stosunkowo niedawno w ofercie mojej ulubionej marki i jest przeznaczony głównie do strzelania w łowisko. Dlaczego i jaka jest różnica pomiędzy nim a innym 8mm pelletami z gamy Sonubaits? Jego ziarna są zupełnie inaczej wykończone. Można na nich zauważyć dość tłustą otoczkę, która aż się mieni. To coś na zasadzie glazury, która pokrywa każde ziarno granulatu i chroni go przed szybszym rozpuszczeniem w wodzie. Jest to świetne rozwiązanie ponieważ chcąc łowić na pellet oczekujemy, że taki ośmio milimetrowiec, którym strzelamy procą do wody lub nęcimy koszykiem BaitUp pozostanie tam na dłużej. Aby być tego pewnym właśnie powinno się używać takiego typu pelletu. W każdym opakowaniu jako dodatek urozmaicający i zapachowy znajduje się niewielki procent czerwonego granulatu. Jest on intensywnie pachnący i tłusty i może zainteresować niektóre osobniki, bo jak już wiemy są one cwane i wybredne. Każda próba ich oszukania potrafi być znacząca dla nas jako wędkarzy.

Można zastanawiać się po co aż cztery wersje różnych produktów pelletowych. Już wyjaśniam. Ja nie należę i nigdy nie należałem do osób idących na skróty bądź na łatwiznę. Lubie szukać jak najlepszych rozwiązań w wielu dziedzinach w moim życiu. Dotyczy się to także wędkowania. Nawet jeśli wypracuję jakieś rozwiązanie, które dziś mi się sprawdza to nie znaczy, że nie można tego zrobić lepiej za jakiś czas. I właśnie kiedy mam taką możliwość nie działam jakby z klapkami na oczach i nie trzymam się kurczowo do końca życia tego sposobu. W wędkowaniu mam swoje sprawdzone warianty ale jeśli nadarza się okazja szukam kolejnych. Dzięki temu jestem w stanie ulepszać co to już mam a i łowienie nie staje się monotonne i wręcz powtarzalne.

No i teraz może przejdę do samego przygotowania moich pelletów. A jest to niezwykle proste bo mam same dobre jakościowo produkty.

Pellet Pro Feed i pellet Fin Perfect przygotowuję w taki sam sposób. Oba zalewam wodą i pozostawiam na 1 minutę i 30 – 40 sekund. Po tym czasie wyjmuję z wody i odstawiam do lekkiego ocieknięcia. Nie polecam odkładać ich na zbyt długo ponieważ według mnie lepiej zachowują się kiedy spokojnie wypiją jeszcze te resztki wody, która je otacza. Kolejnie przesypuje je do fajnej małej miski będącej częścią zestawu Preston Bucket Set – 13l i właśnie w tej formie pozostawiam na ~20 minut. Tak stają się idealne do wielu metod.

Na zdjęciach znajdziecie dwa osobne pojemniki do namaczania pelletów Preston Innovations Bait Stainer i w każdym z nich jeden ze wspomnianych dwumilimetrowych granulatów. Zrobiłem to na potrzeby artykułu byście mogli zobaczyć jak wygląda każdy z nich, lecz na etapie końcowym połączyłem je ze sobą. Chciałem w ten sposób uzyskać różne odcienie i ciut różną pracę całości. W sumie przyznaję, że mi się to udało.

Natomiast 4mm pellet Marine Green trzeba przygotować trochę inaczej. W sumie należy go przygotować w po prostu dłużej a pozostałe czynności są identyczne. Moja rekomendacja jest taka by zostawiać go w sitku Bait Stainer na 4:30 a nawet 5 minut. W takim czasie nasiąknie on na tyle dobrze, że zaczyna być kleisty ale nie traci jakości granulatu. Można go idealnie formować w podajniku nawet samego i zdecydowanie się trzyma oraz dobrze pracuje pod wodą osuwając się i eksponując przynętę.

Z pelletami Hard Pellets nie robiłem nic prócz wysypania ich z opakowania do pojemnika i postawienia go na półce bocznej 😉

Przyznam się szczerze, iż pierwotnie miałem ochotę próbować wędkować na każdy z nich po kolei jako samodzielny pellet ale kiedy tylko je wszystkie przygotowałem zdecydowałem ostatecznie, że ta majówka nie będzie pod znakiem angielskiej miękkiej gry! Wiem, że w tym zbiorniku pływają piękne karpie a ja miałem ochotę się ich nałowić. Połączyłem wszystkie ziarna w jedną mieszankę, przyjrzałem się jej, przemieszałem dłonią i powiedziałem sam do siebie – „to musi działać!”

Całość wyszła soczysta, miękka, dobrze klejąca i niesamowicie idealnie pracująca w podajniku – około 70% pelletów dwumilimetrowych i 30% pelletów ciemnozielonych 4mm. Bombowa porcja!

Jedyną modyfikacją jaką dopuszczałem na te dni było dopalanie podajnika kropelkami atraktorów Sonubaits – Absolute Liquid Flavour. Zawsze mam je ze sobą.

Wędkowanie na koniec kwietnia i początek maja może być bardzo zdradliwe. Możemy trafić na intensywne żerowanie karpi a może stać się tak, że jedna zimna lub nawet mroźna noc spowoduje, iż zamrą na kilka godzin na dnie bez chęci do pobierania i szukania pokarmu. Wiem o tym doskonale i zabieram na taki wyjazd ze sobą wtedy jedną dłuższa wędkę. Chcę być kompaktowy na takie prywatne wyjazdy i wziąć ze sobą możliwie jak najmniej wędkarskich tobołków. Na tym konkretnym łowisku dwie rzeczy przemawiają by zabrać wędzisko o długości 12ft. Jedna z nich to właśnie pogoda, którą o tej porze roku możemy zastać i będzie trzeba szukać ryb na dłuższych dystansach oraz to, że jeśli ryby podejdą pod brzegi to zarastające go trzciny uniemożliwią hol krótkim kijem. Ze względu na powyższe zabrałem ze sobą wędkę Preston Innovations Supera X Feeder 12ft / 3.6m. Zestaw uzbrojony w kołowrotek Preston Extremity SD 620 z żyłką Preston Sinking Feeder Mono 6lb i żyłką strzałową 8lb.

Pierwszego dnia zacząłem łowić na dystansie 50 metrów. Wiał zimny wiatr, na dworze było dość chłodno a woda miała bardzo niską temperaturę więc od razu postawiłem na tą odległość. Nie podejrzewałem, że ryby mogą być przy burtach no chyba, że po południu o ile wyjdzie słońce. Nie pomyliłem się. Po kilku pierwszych podajnikach nastąpiło spokojne ale zdecydowanie branie a ja wiem, że holuje coś silnego. Po kilku minutach w podbieraku ląduje piękny pełnołuski! Już wiedziałem, że robię to dobrze. Teraz tylko należy utrzymać to pole łowienia i go nie zepsuć. Łowiłem podajnikiem Preston ICS In-Line Dura Flat w wersji L i szykowałem się na ewentualne zmniejszenie wersji jeśli coś było by nie tak, jednak nie było takiej potrzeby. Do końca cały czas ryby były w moim łowisku zainteresowane mieszanką pelletów oraz ich ilością. Łowiłem jednego po drugim kończąc dzień na kilkunastu pięknych pełnołuskich oraz jednym czy dwoma golasami.

Oczywiście nie byłbym sobą gdybym pod koniec nie sprawdzić miejsca na trzcinami ale to zdecydowanie nie był dzień na łowienie karpi z bliska.

Szkoda, że byłem nad wodą sam, bo udokumentowałbym więcej pięknych ryb a tak pstryknąłem fotki ze statywu tym spokojniejszym sztukom.

Kolejny majówkowy dzień był już dużo bardziej ciekawy bo pogoda zaczęła rozpieszczać zarówno mnie jak i karpie podgrzewając przybrzeżne strefy wody. Pierwsze rzuty tego dnia posłałem na 45 metrów ale obcierki i brak dynamicznych brań lub brania kończące się wyholowaniem karasi wskazywały na jedno – ryby mogą być już bliżej. Chwyciłem wtedy koszyk do nęcenia BaiUp ICS Prestona, zapakowałem go ośmio milimetrowym Hard Pellets zatykając drobniejszym pelletem i delikatnie wstawiłem do wody za trzcinami. Wytrząsnąłem tak kilka koszyków i usiadłem na trawie dopijając kawę oraz obserwując ruch suchych trzcinek. Jak u wytrawnego łowcy pojawił mi się delikatny uśmiech na twarzy widząc jak zaczynają się one bujać 😉 Po kawce cichutko zarzuciłem zestaw z mieszanką pelletów zaraz za trzciny na dwie długości wędki w bok. Niecała minuta! Tyle zajęło branie od odjazdu na rozkręconym hamulcu Quick Drag w nowych kołowrotkach Extremity. Do końca dnia pozostałem na tej miejscówce i napawałem się radością z przybrzeżnego method feederowania. Uwielbiam ten stan 😉

W majówkę nałowiłem się na maxa! Czegoś takiego dawno nie przeżyłem mimo drastycznych zmian pogodowych i skoków temperatur. Jestem pełen podziwu dla jakże skutecznego działania mojej mieszanki pelletowej w różnych tonacjach kolorystycznych i wielkościach. Cieszę się, że 4mm pellet Marine Green świetnie pracuje w podajniku ponieważ pozwoli mi to z powodzeniem go używać podczas niejednego sezonu wędkarskiego. Polubiły go również karpie bo one wiedzą co dobre i nie zawsze mają ochotę tylko na małe kąski. Pamiętajcie o tym i cieszcie się wędkowaniem!

Marcin Cichosz.