Małe przynęty w method feeder
Temat przynęt w wędkarstwie jest obszerny, często można o nim mówić i pisać bez końca oraz dodawać co chwila nowe teorie i wskazywać na znaczenie produktów, które dostępne są na rynku. Jeśli czytaliście moje inne artykuły to prawdopodobnie zauważyliście, iż zawsze przekazuje Wam mój osobisty pogląd na rzeczy jakich używam w moim wędkowaniu. Nie lubię dodawać niepotrzebnej teorii, sam też nauczyłem się nie zwracać na nią uwagi, więc i jeśli coś staram się przekazać czytelnikowi to po to aby mógł przenieść moje podpowiedzi do swojego wędkarskiego świata. Mi wystarczy, że z pięciu porad zastosuje on jedną to będę czuł się wewnętrznie spełniony.
Jakiś czas temu został opublikowany artykuł, w którym opisałem używane przeze mnie przynęty w technice method feeder i każdemu kto jeszcze nie miał okazji go czytać to serdecznie zapraszam do wpisu. Natomiast tym razem chciałbym poruszyć temat przynęt, które stanowią dla mnie, ale pewnie także i dla wielu doświadczonych wędkarzy, bardzo ważny element w methodowej dziedzinie. Mam tutaj na myśli bardzo małe przynęty – dosłownie wielkości około 4mm.
Dlaczego uważam, że rodzaj tych przynęt a właściwie ich wielkość to temat, który zasługuje na szczególną uwagę i poświęcenie mu osobnego wpisu na blog? To proste – są one dla mnie czymś bez czego od kilku sezonów nie ruszył bym się nad wodę. Jeszcze kilka lat wstecz nie pomyślałbym, że taka mała przynęta może mieć tak duże znaczenie podczas niektórych miesięcy albo danych sytuacji jakie spotykamy podczas łowienia.
Wiele osób podczas wybierania przynęt w sklepie szuka najczęściej przynęt 8mm. Nie dziwię się, bo to bardzo ważna wielkość. Oprócz tej wspomnianej „ósemki” sięgają głównie po rozmiar w dół i w górę, czyli po dziesięcio i sześcio milimetrowe przynęty. Znam ten tok myślenia i wiem jakie przyświecają wtedy myśli podczas zakupów – „wezmę jeszcze dziesiątkę bo czasem może się przydać taka większa kulka” oraz „kliknę także do koszyka te szóstki bo małe rozmiary też są ważne.” Jasne! I teoretycznie wszystko jest w jak najlepszym porządku bo przecież ryby, które próbujemy złowić, czyli amury, karpie, leszcze, karasie, liny itp. mają takie pyszczki, że spokojnie je łykną. Zgadzam się z tym ale to jest właśnie ta część teorii, która nie zawsze się sprawdza, a którą skutecznie weryfikuje wędkarskie życie i kolejne sezony z wędką w ręku.
Jest kilka powodów, dla których malutkie przynęty są w wielu specyficznych sytuacjach bardzo skuteczne. Dla mnie najważniejszą częścią tego artykułu jest wyjaśnienie jakie to są sytuacje i opisanie dlaczego tak właśnie się dzieje.
Tak jak wcześniej wspomniałem wiele osób działa według własnych przyzwyczajeń i kieruje nimi automatyzm, który to nakazuje założyć na bagnet lub gumkę najpopularniejszy rozmiar przynęty – 8mm. Okazuje się, iż przyzwyczajają się do niego nie tylko wędkarze ale także i ryby w łowiskach. I to nawet nie tylko w tych masowo obleganych komercyjnych ale już także w łowiskach naturalnych. Dokładnie tak. W naszym kraju jest ogrom wędkarzy zafascynowanych techniką method feeder, którzy próbują swoich sił na wielu łowiskach a ryby w nich z kolei uczą się nowych przynęt a co za tym idzie nowych zachowań. Jednym z ważniejszych zachowań u ryb jest ostrożność, która pozwoli im pozostać przy życiu więc niekoniecznie będą zainteresowane czymś co wielokrotnie mogło okazać się dla nich pułapką. Z bardzo dużą pewnością twierdzę więc, że ta bardzo popularna przynęta o wielkości ośmiu milimetrów zostanie wielokrotnie przez ryby zignorowana. Ja osobiście bardzo często zauważam coś takiego u ryb na przynajmniej dwóch znanych mi łowiskach, w których ryby widziały już naprawdę wiele. Świetnie mogłem to zaobserwować to gdy woda jest choć trochę przejrzysta a ja siedzę cicho na stanowisku oraz łowię niedaleko brzegu. Ryby dosłownie zawieszają się nad lub naprzeciw przynęty i po chwili odpływają. To nie są przypadkowe zachowania. Mi w takich sytuacjach najczęściej udaje się je przechytrzyć za pomocą bohaterów tego wpisu, czyli mini przynęt. W takiej sytuacji są one niesamowite – moim zdaniem przyczynia się do tego któryś z dwóch powodów.
Po pierwsze te wyuczone karpie czy inne ryby wiedzą, że nie powinny interesować się tą większa przynęta ale wyjadają wszystko co znajdą w podajniku lub co wysypało się obok niego i jest mniejszej frakcji. Może to być pellet dwumilimetrowy albo może to być zanęta z pelletem. Sam wielokrotnie przecierałem oczy ze zdumienia patrząc na takie zachowanie z góry lub z kamery podwodnej na różnych filmach. Taka mikro przynęta nie odbiega znacząco swoją wielkością od zawartości podajnika ale nadal pozwala się spokojnie założyć na przypon włosowy.
Po drugie te malutkie przynęty występują w wersji zbalansowanej a to dla mnie jest bardzo ważne. Taka wersja jest tak pomyślana by swoim ciężarem i wypornością była w stanie unieść się ciut nad dno i nad sam hak. Oczywiście przy takich mikrych rozmiarach nie ma mowy by podniosły one nawet mały hak do góry tak jak przynęta popup. A zmierzam mianowicie do tego, że zawsze uważałem, iż przynęty typu Wafters (czyli właśnie te zbalansowane) w wielu przypadkach pomagają nam przechytrzyć rybę, która podczas przeszukiwania dna nieświadomie zasysa tą jakże lekką kuleczkę. Albo baryłkę 😉 W omawianej w tym artykule sytuacji taki mikro Wafters to niewiarygodnie skuteczna broń na przebiegłe rybska. Nie dość, że jest malutki i nie powinien stanowić podejrzeń to jeszcze ma idealny balans nad hakiem.
Kolejną sytuacją, która często mi się przytrafia nad wodą, i którą chciałbym omówić, jest konieczność lub chęć łowienia leszczy na method feeder.
Czemu piszę konieczność lub chęć, może się zastanawiacie… Ponieważ czasami nie mamy pojęcia jaki rodzaj rybostanu znajduje się danym łowisku i aby nie siedzieć o blanku warto kombinować aby zacząć coś łowić i być skutecznym. A czasami po prostu jadę nad zbiornik, w którym pływają piękne i okazałe lechy a ja uwielbiam je łowić nawet na method feeder. Przyznaję, że najlepszą methodową przynętą jaką miałem do tej pory okazję używać podczas łowienia leszczy są właśnie malusieńkie Waftersy! Na początku mojej przygody z szukaniem optymalnej w wielu sytuacjach przynęty, którą da się założyć na przypon włosowy, kombinowałem z różnymi opcjami. Przenosiłem trochę z klasyka, oczywiście w niektórych sytuacjach gnojaka na push stopie nie da się niczym zastąpić, lecz generalnie bez małej kuleczki nie ruszam się na łowienie leszczyków i leszczy. Niewielkie, tak zwane „żyletki” pobierają je bez problemu, średniej wielkości leszczyki bardzo chętnie się na nie decydują przy podaniu w Method Feeder, natomiast wielkie majestatyczne bremesy świetnie na tą przynętę reagują na praktycznie każdym łowisku na jakim miałem ochotę je łowić!
Należy też wziąć pod uwagę, że czasami w danym zbiorniku nie jesteśmy złowić praktycznie nic innego poza drobnymi rybami. I to jest właśnie kolejny powód i możliwość, w której mikro przynęty przyniosą nam sukces. Ja osobiście raz na jakiś czas lubię wybrać się nad jakiś naturalny zbiornik gdzie nie ma karpi lub są w nieznacznej ilości a poza nimi są tylko płocie. No bo co, jeśli kiedyś trafią się ważne zawody, w których będzie trzeba robić wynik takim drobiazgiem? Czy da się go skutecznie łowić przy pomocy method feeder? Trzeba trenować takie możliwości, a poza tym one również przynoszą mi, najzwyczajniej w świecie, wędkarska frajdę 😉 Takie bardzo drobne przynęty w różnych opcjach kolorystycznych to niesamowita zajawka dla wszędobylskich płotek, które idealnie da się wnęcić w pole łowienia przy pomocy lekko przyciemnionej zanęty DM Corn & Bisquit! Podpowiadam od razu, że warto zaopatrzyć się do takiego łowienia w drobne (jak na method feeder) haki – KKMB w rozmiarach 16 oraz 18.
Reasumując mikro przynęty to moim zdaniem temat, którego nie warto a wręcz nie powinno się pomijać w swoim wędkowaniu popularną i skuteczną techniką method feeder. Trudne łowienie wolno wkręcających się w łowisko dużych leszczy, ogromne stare cwane i omijające standardowe przynęty karpie lub amury oraz drobnica, którą być może kiedyś przyjdzie nam zrobić wynik – to wszystko da się skutecznie łowić na Micro Band’Um od Sonubaits!
Moje „must have” w pudełku z przynętami to Micro Band’Um Wafters Fluoro, Micro Band’Um Wafters Krill & Squid oraz Micro Band’Um Wafters Banoffee.
Marcin Cichosz.