Blog wędkarski – Sklep Drapieżnik

Nielicha przygoda w Nieliszu – Browning Feeder Cup 2022

Do Nielisza nad zbiornik zaporowy nasza ekipa miała ochotę jechać już dawno temu – uściślając powinienem napisać, że miała ochotę się spotkać nad tą wodą, bo Patryk P21 kiedyś już odwiedził to miejsce, a drużyna Browning Feeder Crew Roztocze bywa tu często. Jedynie ja i mój kolega z drużyny Feeder Fans, Krzysztof Ścigaczewski, byliśmy w kwestii tego zbiornika zupełnie zieloni.

Zbiornik zaporowy Nielisz

Do spotkania skusiły nas zawody Browning FCR Feeder Cup 2022. Decyzja zapadła szybko, ale koniecznie z dodatkowym dniem treningowym, aby w ogóle poczuć jak zachowują się i na co reagują ryby w tym przepięknym zbiorniku. Na miejsce przyjechaliśmy już w piątek popołudniu by odnaleźć agroturystykę, popracować nad robakami, które ledwo zdążyliśmy odebrać ze sklepu i po prostu się wyspać. Prawda jest taka, że dzięki chłopakom z BFCR mieliśmy ułatwioną sprawę, gdyż nie musieliśmy szukać miejscówek lub trafiać dzięki mapom w dane miejsce bo prowadzili nas wszędzie jak po sznurku.

Na sobotę zaplanowany trening ustawiliśmy na pięć wędkujących osób w rejon sektora B. Dostać się tutaj na miejscówkę nie jest łatwo, bo otoczenie akwenu jest w dość dzikim stylu. Dojeżdżając nad wodę ma się wrażenie, że dawno temu niecka została napełniona i zalana wodą, a o reszcie konstruktorzy zapomnieli. Tu w rejonie większość wędkarzy ma konkretne auta 4×4, lub przynajmniej SUV aby były wysoko zawieszone i prześwit pozwalał na jazdę po koleinach, wzniesieniach, nacieranie na wzniesienia i walkę z błotem. A jak popada to już kataklizm! Glina płynie stokami, a wraz z nią ślizgają się opony aut. Jednakże warto tu być i poznać lokalną przyrodę, widoki i ryby. Gdyby do każdego miejsca na świecie prowadziły piękne drogi to świat byłby nudny i szary, a przygoda z tego dla nas żadna!

Wracając do trenowania, to w sektorze B siedzieliśmy w rzędzie, wylosowaliśmy sobie miejscówki i rozłożyliśmy wędkarski majdan. Przód siedzisk w wodzie, pozostała część na piachu, a za plecami zaparkowane na spadzie zeskosowane auta. Do wędkowania mieliśmy przygotowany pełen przekrój robaków – była ochotka zanętowa, ochotka hakowa, kaster, pinka, biały gruby i gnojak. O mieszanki zanętowe zadbali już Panowie z BFCR przygotowując dla każdego po 2 litry zanęty spożywczej oraz podobną ilość gliny. Podczas tego sobotniego treningu mieliśmy fantastyczne wędkowanie, każdy z nas złowił przynajmniej po dwadzieścia leszczy, gdzie średnia sztuka miała około 700 gramów. To było niesamowicie aktywne łowienie, a każdy hol był przyjemnością – każdemu życzymy na wyjeździe co najmniej takich wyników.

Po zakończonym dniu wspólnie doszliśmy do porozumienia o ilości robaków jakie musimy użyć, do ilości mieszanki oraz używanych koszyków. Wiedzieliśmy, że ryb musimy o tej porze roku szukać na dalszym dystansie, który zakładał minimum 40 metrów. Najlepiej sprawdzały mi się koszyki Hexmesh Plastic Bullet Feeder, które celnie dostarczały swoją zawartość w punkt łowienia. Całość zestawu oczywiście montowana była na plecionce, w głównej mierze na Preston Reflo Absolut Feeder Braid, z obowiązkowo podwieszonym feeder linkiemte od chłopaków z BFCR to klasa sama w sobie, pozbawione są newralgicznych plastikowych złączek czy kółek, więc nic się tu nie plącze bez powodu lub nie przeciera. Jeśli chodzi o przypony i haki to najlepiej sprawdzały się haczyki o kształcie potocznie zwanym „sęp” – czyli np. Preston Natural N30, rozmiar 18 wiązane na żyłce Reflo Power o średnicy 0,13.

Podstawy były opracowane, więc teraz zostało już tylko złowić trochę leszczy podczas długo wyczekiwanych niedzielnych zawodów. Ale moment, najpierw chwila relaksu – bo ekipa z południowego wschodu przygotowała dla nas przepyszne atrakcje, w których główną rolę grała kolacja nad wodą z  kociołka na ognisku… mhhmm… PYCHOTA! Dla samego tego kotła warto było tutaj zawitać 😊

W niedzielę wczesnym rankiem spotkaliśmy się na losowaniu stanowisk. Każdy mocno dywagował co trafi się w drapieżnym wiaderku, gdyż zawodników startowało pięćdziesięciu siedmiu, a to oznaczało duży rozstrzał w miejscówkach wzdłuż linii brzegowej. Część stanowisk ulokowana była niedaleko zbiórki, a pozostałe to już kolejne zjazdy z głównej drogi, ostatni sektor to rejon kolejnej miejscowości.

Ja trafiłem do C. To strefa w samym środku brzegu położona według dojazdu w fatalnym miejscu na samym dole polnej gliniastej drogi – mój wózek Prestona przeżył ogromny test terenowy! Dał radę. Ja też 😉 Krzysiek miał trochę więcej szczęścia w losowaniu i trafił do przetrenowanej przez nas dzień wcześniej strefy, czyli B, miał też lepszy dojazd i na szczęście nie musiał manewrować wózkiem po wertepach i pokonywać spadów oraz wzniesień.

Krzysztof połowił bardzo ładnie, praktycznie można powiedzieć, że skupił się na zadaniu i kontynuował wytrenowany system wprowadzając na bieżąco tylko poprawki z ilością robaków i eliminując ich część zależnie od tego jak reagowały leszcze. Trzymał się dystansu i przez pięć godzin wyholował 12 ładnych leszczy oraz kilkadziesiąt innych drobnych rybek na łączną wagę 8390 – świetna robota! U mnie natomiast okazało się, że nowo powstałe miejsce wśród trzcin nie jest zbyt szczęśliwym. Od startu liczyłem na bremesy, i przez godzinę czekałem w napięciu na pierwsze ich branie. Czekałem kolejną godzinę ale już nerwowo rozglądając się na boki. Nikt w strefie nie miał leszcza, ja oczywiście też nie. Dopiero półtora godziny przed końcem zmieniłem dystans na krótszy i tam okazało się, że jest życie! Do końca złowiłem trzy punktowane ryby i wraz z 50 jazgarzami, płotką i okoniem z wcześniejszej linii dało to wynik 3620. Obaj uzyskaliśmy trzecie lokaty w swoich sektorach! Dla nas na pierwszy pobyt nad tą wodą z tylko jednym dniem treningu przyjmujemy taki wynik z ogromną radością! W generalnym zestawieniu skończyłem na miejscu X, a mój kolega Krzysztof na miejscu IX!

Słowa uznania należą się dla chłopaków z BFCR za wyniki podczas tych zawodów. Piotr Buczek wygrał swój sektor D z wynikiem 9280, Piotrek Mołdoch był zaraz za nim uzyskując wynik 6060. W tym samym sektorze łowił również Tomek Krawiecki, któremu 3040 dało piątą lokatę, a Grzesiek Wrona w sektorze A zakończył na drugim miejscu wynikiem 4280! Gorszy dzień mieli podczas tych zawodów Marcin Długosz, który złowił 1220 i zakończył w sektorze C na miejscu ósmym, oraz P21, również w C, skończył na miejscu 12.

Tutaj możecie zobaczyć pełne wyniki z zawodów:

To był niesamowity wyjazd nie tylko integracyjny ale przede wszystkim wędkarsko-zawodniczy. Udało nam się dobrze powędkować na zawodach i nałowić do oporu pięknych leszczy z Nielisza podczas treningu. Zdobyliśmy cenną wiedzę na przyszłość. Zostaliśmy przyjęci przez ekipę Browning Feeder Crew Roztocze jak królowie. Nakarmili nas, napoili, ugościli przy stole rodzinnym i na koniec dali kopa w tyłek na szczęście 😊

Gdybym pragnął czegoś więcej byłbym niepoważny.

Marcin Cichosz.