Wędkowanie na method feeder jesienią – drużynowe spotkanie
Wędkowanie techniką method feeder należy do niezwykle skutecznych i niosących przy okazji niebywałą przyjemność dla wędkującego. Wspomnianą methodę opisywałem już niejednokrotnie i z powodzeniem możecie wrócić do moich poprzednich artykułów na tym blogu, jednakże teraz chciałem stworzyć wpis na temat wędkowania o określonej porze roku, czyli jesieni.
Ja jestem fanem jesieni. Uwielbiam ją tak samo jak wiosnę i nigdy nie wiem, która z nich jest ciekawsza. Wiele osób pomyśli, że zwariowałem bo przecież przez długi czas podczas obu tych pór roku jest po prostu chłodno. Oby tylko! Często jest po prostu zimno… Doskonale zdaję sobie z tego sprawę, jednakże to właśnie początek roku i jego koniec są dla mnie najciekawsze.
A lato? Lato jest ciepłe, słoneczne i po prostu mdłe. Ma ono swoje uroki ale ja się w nim nigdy nie zakochałem. Wiosna natomiast zwiastuje życie. Cały świat budzi się wtedy z zimowego snu i powraca pełna kolorystyka.
Jesienią wszystko co tętniło zielenią zaczyna skłaniać się do wyciszenia i przygotowuje do kolejnego zatoczenia kręgu. Kręgu życia. Zupełnie nie ważne czy wtedy jest chłodnio czy wręcz zimno skoro natura otacza nas takimi pięknymi widokami i pozwala nam z nich korzystać oraz regenerować umysł. Dlatego ja najlepiej czuje się podczas tych dwóch okresów – jesiennego i wiosennego.
Idąc tym tropem nie wyobrażam sobie, że jesienią miałbym nie wędkować! Na ryby jeżdżę dopóty dopóki nie zamarznie woda i wędkuję tak długo jak tyko fizycznie daję radę. Ważne jest by temperatura była odpowiednia zarówno dla mnie jak i dla ryb. Wędkowanie na method feeder, bo ostatnio głównie tylko ten sposób uprawiam, da się stosować podczas każdej pory, jednakże im cieplej tym jest skuteczniejsze. Jesień jest bardzo specyficzna bo ma okresy żerowania od bardzo intensywnych do bardzo słabych i ciężko z góry zakładać na jaki z nich się trafi. Może być tak, że ryby będą już bardzo ospałe i wtedy przesiedzimy całą sesję wędkarską z nadzieją na jedno, dwa lub trzy brania, a może przytrafić się nam taki wyjazd, że karpie zachowywać się będą jak w miesiące ciepłe i nie dadzą nam chwili wytchnienia. Piękna i skomplikowana ta jesień 😉
Moje spostrzeżenia na temat jesiennego method feeder chciałbym Wam przedstawić na podstawie jednego z wyjazdów nad wodę. Jednakże tym razem chodzi o wędkowanie wspólne, drużynowe. Dla nas, dla drużyny Feeder Fans jest to zazwyczaj jedno z ostatnich, jeśli nie ostatnie, takie spotkanie nad wodą w danym roku. Niełatwo jest zgrać terminy by pasowały nam wszystkim, bo łącznie jest nas przecież pięć osób – Janusz, Mariusz, Krzysiek, Tomasz i ja. Ale kiedy się już to uda to wtedy wykorzystujemy dzień maksymalnie. Tak też było i tym razem.
Nad brzegiem zbiornika Batorówka spotkaliśmy się wcześnie rano. Poranek zapowiadał się chłodny, ale dla nas to żaden problem gdyż najpierw zanim zaczniemy wędkowanie to musimy się porządnie nagadać a w międzyczasie, bez pośpiechu, rozkładamy sprzęt i przygotowujemy swoje stanowiska. Od słowa do słowa, od wędziska po podpórkę i jesteśmy gotowi.
Jak przygotować się na jesienne wędkowanie?
Zacznijmy od sprzętu, a właściwie od najważniejszej rzeczy, która powinna być w tym wypadku opisana – wędzisko feederowe. Tematykę pełnego sprzętu i zestawów poruszałem już we wcześniejszym artykule, natomiast jesienne wędkowanie, tak jak wspomniałem kilka akapitów wyżej, czasem jest bardzo aktywne a czasem polega na złowieniu maksymalnie może trzech ryb w ciągu dnia. Z mojego doświadczenia wynika, że nawet podczas ciepłych jesiennych dni ryby będą w większej odległości od brzegu niż latem i nawet niż wiosną. Dlatego moim typem wędziska jesiennego jest kij Preston Innovations Supera X 12ft, czyli 3.6m. Jest to moim zdaniem długość bardzo dobrze dopasowana do wielu łowisk na jakich mam okazje bywać i pozwala mi wędkować bezpiecznie na dystansie do ~70m. Dlaczego piszę „bezpiecznie”? Chodzi mi o to, by mieć zawsze jakiś zapas rzutu ponieważ mogę nim machnąć dalej ale nie będzie to już zbyt celny rzut a do tego jeśli zmieni się pogoda i będzie silniejszy wiatr to może się okazać, iż 70 metrów to rzeczywiście maksymalna możliwa w danej sytuacji odległość.
Ja nie jestem fanem wożenia ze sobą nad wodę zbyt dużej ilości sprzętu wędkarskiego, szczególnie jeśli nie są to zawody tylko wędkowanie dla przyjemności. I dlatego na taki wyjazd zazwyczaj biorę jedno wędzisko – jest nim właśnie to opisane. Bo nawet jeśli okaże się, iż rybom pozmieniały się preferencje danego dnia a słonce operuje tak mocno, że płytka woda staje się dla karpi atrakcyjna to spokojnie mogę je tą Superą 12ft łowić również ryby z mniejszych odległości.
Moi koledzy z drużyny mają podobne podejście to tego tematu, jednakże każdy z nas ma ciut inne przyzwyczajenia i każdy dobiera kij po swojemu. Mimo wszystko tego dnia wędkowaliśmy głównie na długie i na bardzo długie kije. Tomasz i Janusz mieli praktycznie takie jak ja, a Krzysiek testował prawdziwego dystansowca – Monster Xtreme Distance Feeder 4.2m – taki kij zdecydowanie nie był tutaj wymagany ale w ramach testów sprawdził się znakomicie.
Coś jeszcze ze sprzętu jest ważne jesienią?
Oczywiście, że jest. To podajniki do method feeder. A właściwie chodzi o ich rozmiar, ponieważ w zimniejszych porach roku schodzę z wielkością podajników do wersji małej – Small In-Line Dura Flat Method Feeder. Stosuję taki zabieg ponieważ na początku wędkowania nie wiem jak będą żerowały danego dnia karpie i inne ryby. Może być tak, że trafimy od razu w miejsce, w którym przebywają ale podając tam kilka razy za dużą ilość pelletu lub zanęty szybko nasycimy te kilka pływających w naszym łowisku ryb i brania się skończą. Dlatego zawsze preferuję rozpoczęcie jesiennego wędkowania przy pomocy tych wspomnianych podajników w rozmiarze S.
Tak naprawdę dopiero po kilku godzinach danej sesji jestem w stanie zweryfikować czy można założyć większą wersję methody, czyli wersję Large In-Line Dura Flat Metod Feeder i czy w ogóle taki zabieg w czymś pomoże. Generalnie muszę być pewien, że nie zepsuje sobie w ten sposób łowiska dlatego jeśli podczas jesiennej sesji mam dużą ilość brań z łowienia przy użyciu małego podajnika i nic się złego nie dzieje, czyli brania nie zwalniają to nic nie zmieniam. Ale jeśli by się okazało, że brania osłabły to wtedy zakładam wersję L i podaję kilka takich podajników w wodę z zanęta czy też pelletem i obserwuję zachowanie ryb.
Podczas tej wyprawy każdy z nas wędkował używając dużego podajnika – już w drugiej godzinie wiedzieliśmy, że dzięki pięknej i słonecznej pogodzie ryby są tak aktywne, że nie grozi przekarmienie naszych miejscówek i śmiało podawaliśmy mieszanki w wodę na dużych podajnikach Dura – to przynosiło świetne efekty!
Co z zanętą i pelletem!?
Toż to jest pytanie dylemat. Odwieczny ból głowy wielu adeptów techniki method feeder. To jak zastanawianie się nad wyższością kawy nad herbatą oraz Świąt Wielkanocnych nad Świętami Bożonarodzeniowymi.
Na te pozostałe pytanie nikomu nie odpowiem, ale szybko rozwieję problem tego co używać – trzeba mieć obie te rzeczy 😉 Proste jak budowa cepa. Moim zdaniem nie ma drugiego tak wymagającego okresu w próbie dopasowania się w gusta karpi jak właśnie jesień. Bo latem prędzej czy później zjawią się one przy zastawionym przez nas stołem na dnie, a jesienią jeśli nie będzie im coś odpowiadało to przepłyną obojętnie obok.
Dlatego polecam zawsze mieć przygotowaną porcję pelletu 2mm oraz porcję zanęty. Ja nie zabieram ze sobą w tym okresie innej niż Match Method Mix Dark – czyli ciemną wersję królowej zanęt od Sonubaits. Ta mieszanka ma trochę mniejszą ilość mączek rybnych w porównaniu do wersji podstawowej Match Method Mix oraz ma przede wszystkim wspomniany ciemny kolor. Ten kolor jest po prostu bezpieczniejszy w zimnej wodzie, która w tym okresie robi się przejrzysta i wersja Dark zazwyczaj lepiej komponuję się z dnem zbiornika. Do niej dodaję w stosunku pół na pół niesamowicie aromatyczną i również ciemną wersję zanęty F1. Całość to dla mnie perfekcyjna zimowa uniwersalna mieszanka na każdy gatunek ryb.
Pelletu natomiast używam 2mm ProFeed Sonubaits. Jeśli brania są dość intensywne to jego kolor naturalny jest bardzo dobry ale jeśli mamy do czynienia z zimnym i trudnym okresem dla karpi to wtedy przyciemniam go zanętą.
Pierwszy podajnik, i kilka kolejnych, posyłam z samą zanętą i obserwuję reakcję ryb. Dopiero w kolejnych rzutach dodaję powoli do mieszanki pellet a jeśli jest dobry dzień i ryby wkręcą się na maksa to wtedy mogę łowić na czysty pellet.
Mam jednak swoje dwa „smaczki” na jesienne wędkowanie.
Obie te rzeczy związane są z kwestią zanętową. Pierwszym z nich jest zanęta, którą odkryłem całkiem niedawno (zresztą opisałem ją bardziej w jednym z artykułów) w jasnym kolorze o nazwie DM Natural Feeder Bisquit&Corn. Ta zanęta nie ma w sobie w ogóle mączek rybnych więc dodając ją do mojego dotychczasowego miksu nie zmieniam ich ilości ogólnej ale za to niesamowicie pachnie ona kukurydzą i słodkościami. Jedynym mankamentem w tej sytuacji może wydawać się jej jasny kolor ale dodaję zaledwie ¼ w stosunku do pozostałych zanęt więc kolor całości jest dla mnie jak najbardziej akceptowalny. Wiem doskonale, że karpie za nią szaleją więc nie mogę jej pominąć jesienią.
Kolejnym smaczkiem jest mój ulubiony dodatek – Absolute Liquid Flavour o smaku i zapachu F1. Dla mnie to po prostu ikona boosterów zapachowych do method feeder. Ten smak F1 jest ze mną od lat i długo, długo nic się tutaj nie zmieni. Nie polecam go dodawać od razu do mieszanki ale polecam go mieć zawsze na półce bocznej podczas sesji w zimnej wodzie. Czasem takie dopalenie podajnika potrafi skusić zaspane ryby do zainteresowania się naszym zestawem – sprawdzone w boju.
Opisałem kilka zasad, którymi kieruję się podczas łowienia w jesiennej porze roku, i które myślę mogą Wam ciut pomóc. My wszyscy tego dnia złowiliśmy sporo ryb. Były karpie, zerwany potężny amur, wiele karasi oraz sporo leszczy i nawet liny. Większość z tych ryb została złowiona w środkowej części zbiornika, dlatego w ruch poszły opisane dłuższe wersje wędzisk ale ze względu na intensywne żerowanie podawaliśmy im sporo zanęty szybko przechodząc na duże wersje podajników.
Im mniej Wasze wędkowanie będzie przemyślane i im mniej skomplikowane tym mniejsze szanse, że się pogubicie a samo łowienie dostarczy Wam maksymalną ilość emocji.
Pozdrawiam ja – Marcin Cichosz
oraz drużyna Feeder Fans.