Blog wędkarski – Sklep Drapieżnik

Wybór przynęt do Method Feeder – cudowne i magiczne czy sprawdzony zestaw?

Jak długi i szeroki jest świat wędkarski tak obszerny jest temat przynęt wędkarskich. Dlaczego tak się dzieje i dlaczego sprawa tych małych kulek, baryłek czy też pelletów przynętowych stanowi tak dużą i zajmującą większość czasu na przemyślenia u wędkarzy? W tym momencie sam się nad tym zastanawiam ale kiedy sięgnę pamięcią kilka lat wstecz to myślę, że doskonale rozumiem wiele z tych dywagacji.

Moje początki w wędkarstwie komercyjnym i próba wędkowania lata temu na method feeder nie obyła się bez perypetii w postaci błędnych i beznadziejnych zakupów. Wiele decyzji zakupowych było mocno nieprzemyślanych a ja sam działałem wtedy pod wpływem impulsu i emocji związanej z różnymi produktami. Oczywiście chciałem dla siebie jak najlepiej ale wtedy nie miał mnie kto „złapać za rękę i poprowadzić” na temat tego co powinienem mieć w swoim arsenale wędkarskim. Przez kolejne sezony moja wiedza się poszerzała a ja dochodziłem metodą prób i błędów do własnych wniosków. Jednakże byłoby mi zdecydowanie lepiej gdyby ktoś wtedy mógł mi powiedzieć na co powinienem zwrócić uwagę.

W tym artykule, tak jak wspomniałem na początku, poruszę temat przynęt do method feeder. Jak już wiemy jest on niesamowicie rozbudowany i można by powiedzieć, że zagmatwany. Ale nie dzieję się tak dlatego, że wędkowanie na method feeder jest co najmniej tak skomplikowane jak kalkulacje prowadzone przez Obliczeniowców NASA w latach pięćdziesiątych, lecz dlatego, że na rynku dostępny jest ogromny wybór tychże przynęt. Znajdziecie najróżniejsze kształty, kolory, zapachy a nawet ich mieszanki oraz różne wielkości. To wszystko podczas wędkowania ma znaczenie lecz należy wiedzieć co tak naprawdę brać pod uwagę podczas używania przynęt do methody aby nie zwariować. Ja nie mam zamiaru produkować dla Was elaboratu na kilka stron A4 bo po latach wędkowania oraz ilości czasu spędzonego nad wodą uważam, że uprościłem w swojej głowie sprawę „magicznych kulek” tak bardzo jak tylko mogłem więc i Wam nie mam zamiaru niepotrzebnie mieszać.

Chciałbym abyście znali kilka cech charakteryzujących przynęty a pierwszą z nich jest różnica pomiędzy Waftersem a przynętą tonącą.

Wafters vs Sinker.

To dwa rodzaje przynęt, które są bardzo ważne w method-feederowym wędkowaniu. Właściwie można powiedzieć, że to jedyny słuszny podział jaki będzie nam potrzebny podczas łowienia ryb przy użyciu podajnika. Uproszczając i nadając tym dwóm typom Polskie nazwy zwie się je przynętą tonącą (Sinker) oraz przynętą zbalansowaną (Wafters). Różnica tkwi w ich zachowaniu na dnie. Kiedy przygotujemy pułapkę methodową w postaci podajnika zapakowanego po brzegi zanętą lub pelletem to zazwyczaj wewnątrz ukrywamy naszą przynętę na krótkim, mniej więcej dziesięciocentymetrowym przyponie. Po delikatnym osunięciu się towaru z podajnika na dnie pojawia się przynęta, która ma za zadanie kusić ryby do brań. Wersja tonąca zachowuje się wtedy statycznie leżąc na dnie w okolicy naszej pułapki. Natomiast kiedy założymy na włos czy to z gumką czy z bagnetem, przynętę zbalansowaną to możemy być pewni, iż nie będzie ona leżała stabilnie. Jest ona wyprodukowana z takich składników, które unoszą ją zaraz nad podłożem ale nie wyżej niż kilka milimetrów. Jej balans polega tym, iż sama przynęta ma określoną wyporność jednakże jest ona tak niewielka, że hak zatrzymuje jej unoszenie i dzięki temu następuje efekt który opisałem.

Jak rozróżnić, którą aktualnie potrzebujemy, którą z nich w danym momencie użyć i przede wszystkim, która jest lepsza? Odpowiedź na pytanie o to która jest lepsza jest bardzo prosta – obie są wspaniałe! 😉 Nie ma tutaj lepszej i gorszej wersji a jeśli ktoś tak nie uważa to znaczy tylko, iż nie miał jeszcze okazji doświadczyć jakości wabiących każdej z nich. Natomiast decyzja, którą powinno się w określonej sytuacji użyć należy do Was i musi być podyktowana sprawdzeniem ich w dany dzień. Czasem bowiem ryby wariują na punkcie zbalansowanej a czasem leżącej stabilnie na dnie. Musicie sobie uświadomić fakt, że ryby są okropnie podejrzliwe i przebiegłe. Szczególnie karpie. Generalnie te zwierzęta w swoim cyklu życiowym wykonują działania związane głównie z przedłużeniem gatunku oraz żywieniem co sprowadza się do przetrwania, a każdy błąd z ich strony może je tego pozbawić. Nie ma więc co się dziwić, że w wielu przypadkach „grymaszą”. Okej, teraz wracając do tematu stabilnej przynęty – często jest skuteczna ponieważ nie stanowi zagrożenia dla ostrożnych karpi lub amurów, które w wielu wypadkach nauczone są pobierania takich przynęt jak na przykład różnego rodzaju ziarna, a odpowiednia „kulka” tonąca świetnie je imituje. Z kolei jeśli chodzi o zbalansowany wariant to jej bardzo wysoka skuteczność tkwi w lekkim unoszeniu się nad podajnikiem lub zaraz obok niego nad dnem. Ryby nie zawsze interesują się samą w sobie przynętą mimo, że podajemy im różne wersje kolorystyczne czy wielkościowe i generalnie bardzo często podpływają tylko po pellet zanętowy do podajnika. Wtedy Wafters odgrywa bardzo dużą rolę gdyż zawieszony w toni kilka milimetrów nad dnem, dzięki swojej lekkości, zostaje nieświadomie zassany przez rybę. Dlatego często jest to bardzo skuteczna przynęta.

Kolejnym dla mnie istotnym walorem przynęt jest ich kolor!

Do tego aspektu przykładam bardzo dużą wagę gdyż praktyka nauczyła mnie, że z przynętą o nieodpowiedniej barwie można przesiedzieć cały dzień z kilkoma braniami mimo, że sąsiedzi łowią rybę za rybą. Zastanawiałem się kiedyś nad tym czemu się tak dzieję, czemu czasami jeden kolor jest skuteczny a czasami zupełnie nie działa. Myślę, że przede wszystkim jest to uwarunkowane tym w jaki sposób ryby są karmione oraz jaki rodzaj pokarmu znajdują w zbiorniku w którym żyją. Jeśli na przykład jest to zbiornik hodowlany i ryby w nim są tuczone przez opiekuna pelletem karmowym to wtedy najlepiej szukać jakiejś w podobnym kolorze jak i ten pellet. Z kolei jeśli ryby pływają w akwenie bardziej naturalnym a jedynym pożywieniem jakie mogą znaleźć jest coś co daje im natura wtedy trzeba szukać właściwego koloru. Czasem będzie to kolor biały a często czerwony i różowy, rzadziej żółty (wg mnie).
Dlatego warto ze sobą mieć takie wersje przynętowe, zabezpieczą one powyższe sytuacje.

Czasem ryby przedstawiają bardzo ciekawe zachowanie i reagują na przynętę, która jest kontrastująca z tym co ślemy na dno w podajniku. Na przykład jeśli używamy zanęty w kolorze jasnym wtedy warto dać coś o innym odcieniu, może to być brąz, a jeśli damy zanętę zieloną to świetnie z nią kontrastuje kolor pomarańczowy lub jakaś przynęta o zabarwieniu jaskrawym w wersji fluoro.

Jest jeszcze aspekt pogody a raczej zachmurzenia lub bardzo jasnych pogodnych dni. Ja osobiście przykładam do tego mniejszą wagę i po prostu szukam koloru na który reagują danego dnia ryby, jednakże nie twierdzę, że może ważna być i taka zależność. Wtedy warto mieć w swoim arsenale przynęty wyprane, tak zwane Washed Out. Jest z ich posiadania dodatkowa korzyść – mianowicie są jednym z lepiej działających przynęt w jesienne lub zimowe dni.

Nie mogę również zapomnieć o klasyce!

Mam tutaj na myśli przynęty, które są w wielu przypadkach niezastąpione ale niestety przez galimatias dostępnych na rynku rodzajów, często zapomniane. Piszę o przynętach typu twardy pellet. Klasyfikuje się je oczywiście jako przynęta tonąca, jednakże praktycznie niczym się nie różnią od pelletu jakim nęci się często łowisko procą lub zanęca dużym koszykiem zanętowym. Tak jak pisałem wcześniej ryby bardzo szybko się uczą i przyzwyczajają do pokarmu oraz doskonale wiedzą co jest bezpieczne a co może być pułapką. Dlatego używanie twardego pelletu jako przynęty jest najzwyczajniej w świecie rozsądnym wyborem. Ja uwielbiam legendarne już przynęty Sonubaits o nazwie OS’Pellet. Najczęściej wybieram wersję 8mm w dwóch aromatach i odcieniach – Pikantna Kiełbasa oraz Czosnek! Nie raz pozwoliły mi one łowić ryby kiedy inni drapali się po głowie.

Wielkość.

Rozmiar przynęt ma tak samo kluczowe znaczenie jak ich kolor. Standardowo kiedy zaczynam wędkowanie zawsze sięgam po jeden rozmiar przynęty, czyli 6mm. Robię tak dlatego ponieważ jest on moim zdaniem najbardziej uniwersalny i przynosi w moim wędkowaniu największą ilość brań. Jeśli rozpoczynam zawody lub wędkowanie poza zawodami zawsze na gumce lub bagnecie umiejscawiam właśnie taki rozmiar przynęty. Jednakże nie jest to jedyna słuszna wielkość, jeśli zostałbym tylko przy niej w moim pudełku z przynętami to byłby to przysłowiowy strzał w kolano. Ja działam tak, że kiedy sprawdzę już wszystkie moje kolory w rozmiarze sześciu milimetrów a ryby reagują na nie słabo lub w ogóle, to wtedy przechodzę na wersję dużą, czyli 10mm. Nie raz bardzo dobrze podnosi to skuteczność i ilość reakcji ryb na naszą methodę. W wielu przypadkach właśnie duża przynęta jest jedyną słuszną latem gdy łowimy w strefie brzegowej. Podana wtedy w method feeder lub na bomb feeder zdecydowanie przykuwa uwagę ryb szukających wartościowych kąsków przy brzegach zbiornika.

Są też sytuacje kiedy wyuczone ryby zawsze będą omijały szerokim lukiem standardowe lub duże przynęty. Trzeba je wtedy jakoś oszukać, a nie raz nie jest to łatwe na starych zbiornikach komercyjnych. Osobiście używam wtedy wersji Mini. Działa ona według mnie na dwa sposoby. Pierwszym z nich jest po prostu mały rozmiar przypominający swoją gradacją pellet zanętowy w podajniku i ryby bezpiecznie ją pobierają, a drugą fakt, że często ryby nie traktują jej jako potencjalną przynętę czyli zagrożenie. Wtedy wersja Wafters jest idealna bo dzięki malutkiemu rozmiarowi i super małej masie własnej zostaje nieświadomie połykana przez ryby! Ja nazywam to przechytrzeniem cwanych karpi. Do tego zadania bardzo gorąco polecam przynęty Sonubaits Mini, oczywiście występujące w różnych wersjach kolorystycznych.

Jak widzicie nie poruszyłem do tej pory sprawy aromatu przynęt. I w sumie nie zamierzam się nad tym rozwodzić bo ja wierzę tylko w te wartości jakie wymieniłem powyżej. Myślę, że kiedy na dnie ląduje nasz podajnik pełen pysznej zanęty lub dwumilimetrowego pelletu o intensywnym i starannie dobranym aromacie to nasza przynęta ma wabić je pracą i wielkością. Na tym proponuję się skupić również i Wam.

Marcin Cichosz.